poniedziałek, 6 sierpnia 2012

"Ja? Ja jestem rezyserem kina akcji"

Ogladal ktos "Poranek kojota"? Byla tam taka scena:
- a ty kim kurwa jestes?
- ja? ja jestem rezyserem kina akcji
- to zaraz zobaczysz pan niezla akcje

Nie napisalem jeszcze na blogu, ze w piatek w poludnie wprowadzili sie nowi lokatorzy. Maz i zona (mlodzi) z dwojka dzieci. Na pokoju. Kurwa mac... nie wiem jakbym musial nienawidzic swojej zony i dzieci, zeby pozwolic im mieszkac na pokoju. Nie ma mowy, ze nie maja kasy. Sa benefity dla par, praca, taxy i co? I pokoj? Jeszcze runlordka specjalnie ich wrzucila do mlodych chlopakow. Resocjalizacja taka, wiecie.

Weekend to impreza. Zaczyna sie w piatek, a w niedziele konczy. Michal powiedzial: "ja to do pracy chodze odpoczac". Tak to tu wyglada. Piatek impreza -> Sobota placi sie za czynsz na nastepny tydzien -> Sobota wieczor impreza. Niedziela poludnie -> wjazd na chate. Do 21 sie wynoscie. Pierwsze pytanie "Ze what kurwa?!"

Teraz krotkie streszczenie. U gory mieszkalem ja, Michal i Piotrek. Reszta sie wyprowadzila. I na dole ta para. Michal o te chate dba. Jego meble na dole w kuchni, w salonie. To wszystko jego. A maz runlordki jeszcze mu liscia w twarz sprzedal, chociaz od Michala to by dostal wpierdol, ale wiedzial, ze tak w tym domu dluzej nie zostanie.

Skonczylo sie na tym, ze Piotrek musial sie wyprowadzic. Zamki zostaly wymienione jak wrocilismy o polnocy. To wbilem przez ogrod. W salonie dwie dziewczyny i jakis mlody chlopak. WTF? Nowi lokatorzy chyba. Zdziwieni, ze mozna wejsc przez ogrod. Piotrek przyszedl, bo zaplacil za mieszkanie w tym tygodniu. Jak mu Kamila napisala smsa, ze dostanie kase, to zalatwil sobie nocowanie gdzie indziej. I schodzi na dol jakis grubasek i mowi kto jest kto i kto tu mieszka, a kto powinien tu nawet nie wejsc. Krzeslo sobie postawil przy nodze juz gotowy do napieprzania. Tylko ze nas bylo trzech. No dobra, byl jeszcze jakis chlopak z dwoma dziewczynami w salonie :D czyli 3:4. No ale rozmowa. Tylko rozmowa moglismy tu zostac. Michal mu wytlumaczyl, a to jacys krewni runlordki byli, wiec zlego slowa na runlordke i jej meza nie mozna bylo powiedziec. Taki obiektywizm familijny po prostu. Tez mu cisnienie podskoczylo, ale w pizdu. Skonczylismy rozmowe, Piotrek wzial swoje rzeczy i my spac, zamknelismy sie od wewnatrz, bo chuj wie co moze im odbic, skoro najemnikow przysylaja zeby pilnowali chaty... Nie pomieszkamy tu za dlugo, nie ma mowy. Mysle, ze z trzy dni i bedzie adiós. Trzeba tylko znalezc jakies mieszkanie, a to problemem nie jest. Odzyskac kase i spakowac sie z calym sprzetem.

Takie oto kino akcji. Przychodza ci do domu, maz runlordki cie uderzy, nie mozesz mu nic zrobic, bo wylecisz z chaty jeszcze szybciej, wracasz do domu, to czekaja najemnicy w postaci mezczyzn i kobiet z krzeslami gotowymi do uzycia. Nie wiem co sie teraz dzieje, ale chce isc na nocke do pracy po prostu, a potem z cala kasa wrocic do Polski, chociaz nawet ciekawie sie to wszystko oglada, bo jade na tym samym wózku co Michal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz